Świąteczne pozdrowienia z serca Andaluzji

0
740

Hiszpańska Corodoba to miasto, w którym znalazła swoje miejsce na ziemi Agnieszka Stypka, była zawodniczka naszego klubu. Na parkiecie czarowała nie tylko umiejętnościami, ale także urodą. Nam zdradziła jak potoczyło się jej życie po wyjeździe z Polski.

39-letnia obecnie Agnieszka Stypka od kilku lat mieszka w sercu Andaluzji. Przyjazd na ślub najlepszej koleżanki sprawił, że zakochała się w Hiszpanii bez pamięci i postanowiła się tam osiedlić. – Mieszkam w Cordobie od maja 2014 roku. Wyjechałam z Polski po zakończeniu sezonu 2013/2014. Wówczas byłam zawodniczką sosnowieckiego klubu. Dlaczego akurat Corodoba? Rok wcześniej przyjechała tutaj na ślub mojej najlepszej przyjaciółki, zresztą także byłej koszykarki Gosi Krusiec. Spodobało mi się do tego stopnia, że po kilkunastu miesiącach zdecydował, że ja również osiedlę się w Hiszpanii. Spodobał mi się tutejszy klimat, to jak żyją ludzie. Nie ukrywam, że chciałam coś zmienić w swoim życiu i to był chyba ostatni dzwonek na podjęcie takiej decyzji. Zrezygnowała z pracy na katowickiej AWF i tak wylądowałam na drugim końcu Europy – uśmiecha się Agnieszka.

Na początku pobytu w Hiszpanii Stypka kontynuowała przygodę z koszykówką. Przez rok występowałam w klubie Adeba. To trzeci poziom rozgrywek, tutaj nazywa się to Nacional B, potem jest Nacional A, a następnie ekstraklasa, czyli Primera Nacional Femenina. Ich drugi poziom rozgrywek to nasza I liga. W wieku 34 lat zdecydowałam, że koniec z graniem, ale od koszykówki nie odeszłam – opowiada Stypka, która zajęła się pracą z dziećmi. – Zaczęłam trenować dzieci w jednej ze szkół, do tego przyszły mecze i wróciła do rytmu znanego mi z gry. Śmiałam się, że jak przestanę grać to weekendy będę miała wolne, ale wiadomo jak to jest w sporcie. Inna sprawa, że ta praca sprawiała mi wielką frajdę i tak jest do dziś. W szkole, do której trafiłam zajęć z koszykówki nie było od przeszło piętnastu lat. Dzięki mojej inicjatywie wznowiono treningi koszykarskie. Zaczynałam od grupy dziewczynek w wieku 9 lat i chłopca na wózku inwalidzkim. Tutaj zajęcia sportowe wyglądają nieco inaczej niż w Polsce, choćby z tego powodu, że praktycznie wszystko odbywa się na dworze. Można sobie na to pozwolić, w końcu nawet zimą temperatury przekraczają tutaj grubo dwadzieścia kilka stopni Celsjusza. Zaczęłam od kilkuosobowej grupy, a na koniec roku już miała dwudziestkę dzieci, a więc dwa zespoły – nie kryje dumy była zawodniczka. – Kategorie wiekowe są podobne do polskich, ale w minikoszykówce mogą grać razem zarówno chłopcy jak i dziewczynki. Nie rozdziela się ich jeżeli oczywiście nie ma takiej potrzeby. I tak właśnie wyglądały pierwsze lata mojej pracy z dziećmi – kontynuuje opowieść.

– Rodzice nazywali mnie „żelazna ręka” bo po trzech latach trenowania dzieci doszły do 1/4 finału ligi, co było dużym osiągnięciem dla tego klubu – podkreśla Stypka, która na dwa lata musiała zawiesić pracę z dziećmi. – Sprawy się pokomplikowały, ale z bardzo fajnego powodu, gdyż zaszłam w ciąże. W czerwcu 2018 roku na świat przyszła Ines, co tłumacząc na polski znaczy po prostu Agnieszka – uśmiecha się Stypka. – Mam nadzieję, że może kiedyś pójdzie w moje ślady. Ma już prawie 95 centymetrów to jak na swój wiek całkiem sporo – mówi o córce, która jest pół polką, pół hiszpanką.

W zeszłym roku Agnieszka Stypka wróciła do pracy z dziećmi. – Fajnie było do tego wrócić, ale niestety pandemia na początku roku zatrzymała wszystko. W tym roku prowadzę kolejny zespół ale liga nie ruszyła ponieważ są to zajęcia szkolne i nie ma wystarczającej liczby ekip. Ale trenujemy, pracujemy aby nie zaprzepaścić tego co już wypracowaliśmy. Obecnie mam drużynę dziewczynek w wieku 12 lat. Zobieżąco dzieaczymy jak to wszystko będzie wyglądało gdy sytuacja się nieco uspokoi. Z powodu koronawirusa nie przyjeżdżam także do Polski na święta. Ostatni raz byłam w wakacje – podkreśla Stypka, która na bieżąco śledzi to co dzieje się w polskiej koszykówce, a szczególnie w klubie z Sosnowca, którego jest wychowankom. – Trzymam kciuki za klub, za dziewczyny. Jestem w kontakcie z trenerem Adamem Kubaszczykiem, zresztą nie ma co ukrywać, że z tym trenerem zawsze mieliśmy podobną wizję koszykówki. Często trener po danym meczu pyta mnie czy widziałam, jak mi się podobała gra itd. Fajnie, że w Sosnowcu jest ekstraklasa. Mnie nigdy nie było dane zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mam nadzieję, że Zagłębie zadomowi się w ekstraklasie na stałe, bo ten klub, to miasto na to zasługuje – mówi na zakończenie Stypka.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here